Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Spada liczba kradzionych samochodów

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W latach dziewięćdziesiątych każdego dnia na Dolnym Śląsku ginęło średnio 30 – 40 samochodów. Obecnie liczba kradzieży spadła do 7 – 8 dziennie.

Nie jest to jednak zasługa lepszych zabezpieczeń, bo nadal montujemy w autach średniej klasy alarmy. Wielu właścicieli samochodów uważa, że kupno super drogiego alarmu elektronicznego to wyrzucenie pieniędzy w błoto.

- Jeśli złodziej będzie chciał ukraść auto, to i tak ukradnie. Gangi mają swoje sposoby na dzisiejsze cuda techniki – twierdzi Jan Bojarski, mieszkaniec ul. Komandorskiej, któremu w latach 90 sprzed bloku skradziono kilka samochodów.

Wrocławianin uważa, że najlepszym zabezpieczeniem jest własny system. Po pierwszej kradzieży wpadł na pomysł, aby pod deską rozdzielczą swojego malucha zamontować przełącznik odcinający napięcie. W innym miejscu założył kolejny. Dziś nie chce zdradzić szczegółów tej metody, bo uważa, że była zbyt prymitywna – aby odpalić auto trzeba było włączyć jednocześnie oba pstryczki.

- Mimo to opłaciło się. Złodzieje pstrykali, ale nie odpalili auta. Policja znalazła fiacika kilka ulic dalej. Jednak w tamtych latach kradzieże były plagą i wielu kierowców konstruowało własne zabezpieczenia – tłumaczy Bojarski.

Kilka lat później nasz rozmówca nie zdążył już zamontować przełączników w tico i cinquecento, dlatego stracił oba pojazdy.

W „rzeźni”, czyli w dziupli

We Wrocławiu nie ma statystyki dzielnic, w których najczęściej dochodzi do kradzieży. Zdaniem policji najmniej pojazdów ginie z osiedli willowych, gdzie każdy parkuje pod domem, a osoby obce, kręcący się przy aucie są szybciej zauważane. Auta najczęściej giną na dużych osiedlach – tzw. sypialniach, a dokładniej na niestrzeżonych parkingach przed blokiem. Dlatego ważną rzeczą jest zwykła pomoc sąsiedzka.

- W blokowiskach ludzie żyją anonimowo, często przez lata nie rozmawiają ze sobą. Wystarczy odrobina życzliwości, aby porozumieć się z sąsiadem, który może zwrócić uwagę na zaparkowany samochód. Innym razem my możemy odwzajemnić się tym samym. To zwykła prewencja – tłumaczy Paweł Petrykowski z biura prasowego dolnośląskiej policji.

W latach 90. na Dolnym Śląska dziennie ginęło 30 – 40 samochodów. Z powodu plagi kradzieży w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu powołano specjalny zespół do walki z przestępczością samochodową. Wydział kryminalny zaczął rozpracowywać gangi i dziuple, w których rozbierano pojazdy na części.

- W samym mieście policjanci odkryli dziuple m.in. na Rakowcu i w dzielnicy Fabryczna. Na Krzykach był punkt – tzw. rzeźnia, gdzie funkcjonariusze znaleźli ok. tysiąc różnych części ze skradzionych pojazdów – dodaje Wojciech Wybraniec z wrocławskiej policji.

Nie płacz w słuchawkę, tylko dzwoń na policję

Dzięki specjalnej grupie operacyjnej udało się rozpracować wiele gangów wyspecjalizowanych w kradzieżach.

Auta giną z dwóch powodów. Pierwszy – w dziuplach rozbiera się je na części, które później sprzedaje po niskich cenach. Drugi – luksusowe samochody, np. audi, BMW czy volkswageny kradnie się na zamówienie i najczęściej wywozi za wschodnią granicę. Obecnie liczba kradzieży zmniejsza się i dziennie na Dolnym Śląsku ginie 7 – 8 pojazdów. Co należy zrobić, kiedy zauważymy kradzież samochodu?

- Wiele osób w tej właśnie chwili telefonuje do krewnych lub znajomych prosząc o pomoc. To błąd. Kradzież natychmiast należy zgłosić policji podając kolor, markę i numer rejestracyjny pojazdu – podkreślają funkcjonariusze.

Abonament za lojack

- W latach 90. w sklepach było niewiele autoalarmów i zabezpieczeń, zaledwie kilka rodzajów. Dziś na rynku mamy ok. 70 różnych firm specjalizujących się w zabezpieczeniach – mówi Sebastian Majchrzak, kierownik sklepu z alarmami.

Prawdziwym cackiem są lojacki, czyli systemy lokalizacji i odzyskiwania skradzionych samochodów. Działanie jest proste. Właściciel po zauważeniu kradzieży zawiadamia telefonicznie lub esemesem firmę ochroniarską, u której zamówił usługę i płaci abonament. Ta za pomocą satelity namierza auto i rusza w pościg. Usługa jest kosztowna i nie wszystkich stać na lojack. Są również inne zabezpieczenia, które cieszą się dużym powodzeniem.

- Nawet do bardzo kosztownych samochodów właściciele kupują standardowe zabezpieczenia. Niewielu montuje w autach elektroniczny super sprzęt – dodaje kierownik.


Jacek Bomersbach



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 18 maja 2024
Imieniny
Alicji, Edwina, Eryka

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl