Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Nasza rozmowa: Muzyka leci na Białoruś

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Z niepodległościowym zespołem rockowym N.R.M rozmawiamy o sytuacji na Białorusi, o tamtejszym społeczeństwie i, oczywiście, o muzyce

Jak to się wszystko zaczęło?

W 1994 roku założyliśmy nasz zespół, który początkowo nazywał się Mroja (Marzenie). Później jednak zmieniliśmy nazwę, żeby pokazać nasz charakter na N.R.M. (Niepodległa Republika Marzeń). Od początku chcieliśmy dla Białorusi wolności i demokracji w europejskim tego słowa znaczeniu.

W waszych tekstach jest dużo odniesień do wolności, a także ironia skierowana do reżimu. Co na to władza i Łukaszenka?

Początkowo nie mieliśmy problemów z graniem na Białorusi. Gdyż kultura i muzyka na Białorusi to temat niezbyt ważny. Liczy się sport i rolnictwo z całą swoją symboliką w postaci traktorów, maszyn rolniczych.

Czyli przyzwolenie na granie rocka było....

Z tym to akurat jest różnie. Władza zdecydowanie preferuje muzykę pop i zespoły rosyjskie. Wiadomo, przy tym nie trzeba myśleć, jest rytm i jakieś słowa. Zespoły muzyczne, które grają dla władzy, muszą podpisać swego rodzaju lojalkę. W czasie kampanii wyborczej występując na scenie po prostu muszą wykrzykiwać hasła prorządowe i wspierające Łukaszenkę.

Mówicie, że z akceptacją dla rocka niepodległościowego jest różnie. Co sprawiło, że zdecydowano się na zakazanie Wam koncertów na Białorusi?

Ludzie zajmujący się u nas propagandą po prostu się przestraszyli i nie rozumieją muzyki, którą gramy i tworzymy. Oliwy do ognia dolała sprawa naszych koncertów w czasie Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie. Skończyło się trzy letnim zakazem gry i całkowitym wykreśleniem nas z białoruskich mediów.

Trzy lata absencji na scenie muzycznej to śmierć dla kapeli. Ludzie o Was nie zapomnieli?

W tamtym okresie koncertowaliśmy niemal w całej Europie. Do tej pory nie byliśmy tylko we Włoszech i Hiszpanii. Po trzech latach wróciliśmy na Białoruś, gdyż nastąpiła pewnego rodzaju odwilż. Reżim zauważył, że publiczność nas chce. Wiosną zagraliśmy kilka koncertów. Rewolucji nie było, ale publiczność białoruska powoli sobie o nas przypomina. Teraz jest tak, że gramy. Nikt jednak nie wie, co będzie jutro...

A nie proponowano wam grania dla reżimu?

Nie, bo to nie ma sensu. Po pierwsze teksty naszych piosenek, są dla niego niezbyt przychylne, a po drugie, jesteśmy kojarzeni z rockiem niepodległościowym. Nawet jeżeli byśmy się zdecydowali, czego byśmy oczywiście nie zrobili, to proszę sobie wyobrazić reakcję naszych fanów. Efekt byłby dla władzy zupełnie odmienny od zamierzonego. Zresztą nie wyobrażamy sobie grania i śpiewania o tym jak to jest u nas wspaniale, bo nie jest...

Mówicie o fanach, to kto was wspiera? Albo inaczej. Jak to jest z Białorusinami, czy oni chcą iść w kierunku Europy?

Młodzi, ci którzy się uczą i studiują na pewno tak. Oni chcą wolności i możliwości takich, jakie ich rówieśnicy w pozostałej części Europy. Dużo Białorusinów nie chce jechać na Zachód. Wystarczy im to, że mają swoją daczę, pracę i około 30 dolarów miesięcznie na utrzymanie. No i oczywiście wódkę. Zresztą w obecnych warunkach, zawsze można coś jeszcze skubnąć dodatkowo dla siebie. Poza tym, jest trochę lepiej niż za czasów okupacji radzieckiej, to ludziom wystarcza. Władzy taka postawa również jest na rękę, bo w kraju jest cicho. Dla większości słowo wolność w naszej ojczyźnie nic nie znaczy...

To co się dla nich liczy...

Przede wszystkim hasła promowane przez władzę, czyli porządek, stabilność i prawo... Choć z tym „prawem” to u nas jest różnie...

Czy myślicie, że wasza muzyka coś zmieni?

Nasza muzyka już wiele zmieniła. Na koncerty przychodzi coraz więcej młodych, także nastolatków. Więc nadzieja jest. Pobudzamy nią świadomość młodej Białorusi. Poza tym, to że śpiewamy po białorusku doprowadziło do tego, że nasz język narodowy odżył i ludzie coraz częściej nim się posługują, zamiast rosyjskiego. Nigdy nie mieliśmy zamiaru uczyć i wychowywać, ale dzięki naszej muzyce coś w ludziach drgnęło. Po prostu pomogliśmy wyrazić im to, co czuli już od dawna w swoich sercach, tylko jakoś brakowało im słów.

A takie imprezy muzyczne jak W rock for Freedom są potrzebne?

Tak. Uważamy, że muzyka nie musi zmieniać, ale wiele zmienia. Ona idzie wyżej...Odbija się od chmur i spada na Białoruś. Idzie niczym fala...

Wrocławska publiczność przyjęła wasz występ bardzo dobrze. Po koncercie rozdaliście chyba najwięcej autografów ze wszystkich artystów. Fani chcieli żebyście zagrali piosenkę „O trzech żółwiach”. O czym ona jest?

O nas (śmiech). Na scenie są trzy żółwie z przodu i jeden z tyłu... a tak poważnie ten utwór to ironiczne podejście do białoruskiej rzeczywistości...

Ostatnie pytanie. Jak Wam się podoba we Wrocławiu?

Bardzo. To miasto to ciekawa mieszanka różnych ludzi. Kiedy mamy chwilę chodzimy i zwiedzamy Wrocław. Poza tym bardzo podobają nam się wrocławskie dziewczyny...

Dziękuję za rozmowę

Z zespołem N.R.M., po polsku, rozmawiał Bartłomiej Sarna


Bartłomiej Sarna



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 18 maja 2024
Imieniny
Alicji, Edwina, Eryka

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl