Od połowy września trwa remont ul. Kamieńskiego, gdzie wymieniana jest konstrukcja jezdni i chodników. Od skrzyżowania ze Żmigrodzką do Kamieńskiego dojeżdżamy bez zmian. Objazd prowadzi natomiast w drugą stronę - przez Wincentego Pola do Kasprowicza, a potem do mostu Trzebnickiego. Tym sposobem i tak zwykle zakorkowana Kasprowicza jest już teraz właściwie nieprzejezdna. Na króciutkim, bo liczącym zaledwie 200 metrów odcinku (jeden przystanek autobusowy) trzeba stać nawet kilkanaście minut. - Szlag mnie trafia, bo od września non stop zaliczam spóźnienia do pracy - pieklił się rano 33-letni Michał P. z Karłowic. Ania i Małgosia, które mieszkają na Polanowicach, a uczą się w XIII LO przy Hauke-Bosaka, znalazły sposób na zapobieganie spóźnieniom do szkoły. - Na feralnym odcinku po prostu wysiadamy i przechodzimy aż do Żmigrodzkiej pieszo. Niestety, przy tym wszystkim nie można liczyć na planowe przyjazdy autobusów i czasem przychodzi nam bezczynnie czekać na autobus, który widzimy jak stoi w korku - mówią dziewczyny.
Sytuacja taka nie zmieni się aż do wiosny, gdy zacznie się remont drugiej strony jezdni, a tym samym nieco odblokuje się Kasprowicza.
Zadowoleni mogą być za to kierowcy jadący Żmigrodzką. Na odcinku od Kamieńskiego do mostu Trzebnickiego ruch odbywa się tu bez najmniejszych utrudnień - płynnie i bez korków.
Z informacji naszych czytelników wynika, że najgorsze dni pod względem korków to poniedziałek i piątek, najszybciej zaś w obrębie miasta poruszamy się we wtorek.