Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Pilot, znawca sztuki

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W 1960 roku nad ogródkami działkowymi we Wrocławiu doszło do zderzenia dwóch szybowców. Jeden z pilotów musiał się ewakuować.

Do wypadku doszło na wysokości ok. 600 metrów, dokładnie nad działkami pracowniczymi Pafawagu. Gdyby szybowiec leciał dwieście metrów poniżej pułapu, pilotowi prawdopodobnie zabrakłoby czasu na rozwinięcie spadochronu.

Jak doszło do wypadku?

- Kolega leciał nade mną. Mocno oślepiało go słońce i z tego powodu mnie nie zauważył. Runął z impetem roztrzaskując moją kabinę. Jemu udało się wylądować, ja miałem kilka sekund na ratowanie się – relacjonuje Stanisław Pasternak, były pilot.

Udało mu się szczęśliwie wylądować, a szybowiec runął pośród altanek. Służby lotniska, które zlokalizowane było wówczas na Gądowie, wszczęły alarm. W rejon wysłano „sanitarkę” i oddziały milicji. Na szczęście obyło się bez ofiar.

Jak ustalono, przyczyną wypadku było gwałtowne obniżenie pułapu szybowca lecącego wyżej poprzez otworzenie przez pilota hamulców aerodynamicznych.

Do dziś pilot z Lutyni na pamiątkę trzyma uchwyt, którym otworzył spadochron. - Sześćset metrów na skok to nie jest dużo. Trzeba odliczyć czas na ewakuację z maszyny. Czasza spadochronu rozwija się ok. 200 metrów – wyjaśnia Franciszek Ragankiewicz, pilot i kolega Stanisława Pasternaka.

Obaj wspominają wyczyny Waldemara Bołotowicza, szefa centrum wyszkolenia spadochroniarzy. Spec od skoków bił rekordy w otwieraniu czaszy tuż nad ziemią.

- Nikomu nie polecam bicie takich rekordów, bo mogą się one tragicznie skończyć. Widziałem jak Bołotowiczowi otworzył się spadochron dosłownie na styk. Jeszcze 3-4 sekundy i uderzyłby w ziemię – opowiada Franciszek Ragankiewicz.

Ochraniał pola bawełny

W Lutyni Stanisław Pasternak buduje lekki samolot, którym samotnie zamierza przelecieć nad kanałem La Manche. Lot ma się odbyć 25 lipca 2009, dokładnie w rocznicę, kiedy Louis Bleriot jako pierwszy człowiek na świecie pokonał jednopłatowcem własnej konstrukcji kanał La Manche.

- Samolot jest ukończony w osiemdziesięciu procentach. Nie ma jeszcze silnika, ale załatwiam go od volkswagena garbusa. Brakuje też sponsorów. Jednak mam doświadczenie i wierzę, że lot dojdzie do skutku – mówi pilot.

Pan Stanisław ukończył historię sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim. Już w czasie studiów uprawiał szybownictwo.

W latach 70. szkolił pilotów w Aeroklubie Wrocławskim. Latał między innymi w Egipcie i Iranie. W Sudanie jako pilot agro brał udział w akcjach ochrony bawełny. Łącznie w powietrzu spędził siedem tysięcy godzin.

Poezja pilota

Mieszkaniec Lutyni zainteresował się lotnictwem, kiedy na niebie latały jeszcze rosyjskie Jaki. Nie dostał się jednak do szkoły oficerskiej, bo miał kłopoty z krążeniem.

- Później zafascynowało mnie modelarstwo. Do dziś na poddaszu trzymam różne modele maszyn – pokazuje pilot. Ale latanie to nie jedyna pasja.

Ukończył historię sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim i pracował w dziale malarstwa współczesnego w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. W 1958 roku debiutował w miesięczniku „Odra”, wydał cztery tomy poezji oraz dwie książki. Ostatnia to „Zdjęcia intymne z jednego sezonu”.


Jacek Bomersbach



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 18 maja 2024
Imieniny
Alicji, Edwina, Eryka

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl