Około południa niedaleko pręgierza usadowili się wolontariusze z psami. Zwierzęta były sympatyczne i przyjacielskie, nie wszystkie jednak miały zdrowie w idealnym stanie. Jedna z suczek przeszła poparzenie, a inny pies ma sparaliżowane tylne łapy i porusza się przy pomocy czegoś w rodzaju wózka inwalidzkiego. Wszystkie jednak czekają na kogoś, kto im zapewni bezpieczny dom.
- To jest Oskar – wolontariuszka przedstawia niedużego psa o jasnym futrze przypominającego nieco cocker spaniela. – Prawdopodobnie ktoś wyrzucił go na bruk i tak trafił do nas. Nie znalazł się jednak w schronisku, ale w jednym z tak zwanych domów tymczasowych. Może dlatego jest ufny i łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi i ze zwierzętami.
Działacze TOZ-u spędzili na rynku kilka godzin. Ich głównym celem było zwrócenie uwagi na potrzeby organizacji oraz zbiórka pieniędzy na zakup karmy i leczenie zwierząt.
- Marzymy oczywiście, aby wszyscy nasi podopieczni znaleźli nowe domy – zapewnia Joanna Wicher. – Wiemy jednak z doświadczenia, że nie można oddawać zwierzęcia osobie przypadkowej, która chce wziąć biednego pieska pod wpływem nagłego impulsu. Potrzebne jest bliższe poznanie tego człowieka i zawarcie umowy adopcyjnej, by po miesiącu zwierzę nie trafiło do nas z powrotem.