Miłośnicy króla popu od miesiąca spotykają się pod granitową rzeźbą zwaną iglicą. Przynoszą ze sobą zdjęcia, teksty piosenek i świeże kwiaty. Fani wymieniają się plakatami i planują wspólne wyjazdy na imprezy poświęcone zmarłemu piosenkarzowi. Ekspozycja pamiątek budzi ciekawość wśród turystów.
- Przypominają mi się czasy, kiedy zmarł papież. Pod Leżajskiem, gdzie mieszkamy, ludzie spontanicznie spotykali się w różnych miejscach, rozkładali zdjęcia i pamiątki po Ojcu Świętym – mówi Judyta Szczęch, którą spotkaliśmy na placu Solnym z grupą przyjaciół. Turystom z Podkarpacia podoba się gest wrocławskich fanów. Zgodnie twierdzą, że Jackson śpiewał o najważniejszych wartościach - miłości i tolerancji.
Wrocławianka Marta Mandrykiewicz od dziecka jest fanką piosenkarza. Twierdzi, że w życiu zmieniają się gusty, jednak twórczość króla popu na zawsze pozostanie w jej sercu. - Miałam trzy lata, kiedy pierwszy raz go usłyszałam. Michael miał jedyne w swoim rodzaju teledyski. Walczył z dyskryminacją i nietolerancją. Mimo plotek i bzdurnych zarzutów zapamiętałam go bardzo pozytywnie – wspomina Marta, która codziennie przychodzi na Solny. Fanka jest dumna, że poznała Pawła Janaka, sobowtóra i imitatora tańca Jacksona. Pod iglicą jest okazja, aby się tym pochwalić.
Nie wszystkim spotkania przypadły do gustu. Fani skarżą się, że, są często obrzucani rasistowskimi wyzwiskami. - Szczególnie agresywni są młodzi ludzie przystrzyżeni na jeża. Przechodząc wykrzykują - won z tym czarnuchem! Kilka dni temu pewna pani przyprowadziła pod iglicę psa i kazała mu się tu załatwić. Nie wiemy jak reagować w takich sytuacjach – rozkłada ręce Monika Mianowska, 19-letnia miłośniczka Jacksona.
Fani raz w tygodniu spotykają się także w klubie Metropolis. 29 sierpnia jadą do Łodzi obejrzeć film z koncertu piosenkarza.