Przez wciąż remontowany plac Bema od ubiegłego miesiąca mogą już jeździć samochody, jednak dotąd ruch tramwajowy odbywał się objazdami. Działo się tak głównie z powodu przedłużających się prac na torowisku biegnącym wzdłuż ulicy Drobnera.
Na dawne trasy wróciły od niedzieli linie numer 6 i 11. Dzięki zniesieniu objazdu przez Nadodrze czas przejazdu do centrum skrócił się o kilka minut. Oddanie do użytku torowiska, to także dobra informacja dla kierowców, ponieważ z tego powodu wprowadzono zakaz postoju na ul. Poniatowskiego co znacząco poszerzyło drogę i upłynniło ruch.
Dziwią jednak niektóre rozwiązania na placu. Jadąc tramwajem od centrum, napotkamy dwa przystanki oddalone od siebie o nie więcej niż pięćdziesiąt metrów. Pierwszy z nich umiejscowiono na początku, drugi zaś na końcu placu. Przez to tramwaj nie zdąży się jeszcze rozpędzić, a już po kilku sekundach musi zacząć hamować. Jakby tego było mało za zakrętem przy ulicy Poniatowskiego napotykamy kolejny przystanek i cała sytuacja się powtarza.
Dodatkowo plac Bema wciąż pełen jest niedoróbek, o których pisaliśmy przy okazji otwarcia go dla samochodów. Wciąż nie potrafiono ułożyć kostki brukowej, brakuje sygnalizacji świetlnej, a wymalowane zaledwie kilka tygodni temu pasy już się zatarły. Ekipom budowlanym nie przeszkadza to jednak rozkopywać kolejnych odcinków Sienkiewicza i Drobnera.