Jedna z lokatorek twierdzi, że straż zawiadomiła już o godzinie 23. Wtedy w mieszkaniu sąsiadki mieszkającej piętro niżej zaczęła się tlić wersalka. Pożar ugasili sami mieszkańcy. Płomienie po raz drugi pojawiły się godzinę później. Na ratunek było za późno. W pożarze zginęła 3-osobowa rodzina. Sprawę zaczęła wyjaśniać prokuratura.
Śledczy m.in. badali, czy straż prawidłowo zadziałała. Po zapoznaniu się ze szczegółami biegli uznali, że procedur nie naruszono – informuje Małgorzata Klaus – rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Zarzuty postawiono kobiecie, u której w mieszkaniu wybuchł pożar. Tapczan zapalił się od źle postawionej lampki nocnej. Oficer dyżurny nie wysłał na miejsce strażaków, bo mieszkańcy poinformowali go, że pożar został ugaszony.
Zobacz także: Śmierć w pożarze »