Przepychanki finansowe trwały długo. Szefowie kliniki przekonywali, że dostali za mało, NFZ tłumaczył, że kwota jest właściwa, ale źle rozdysponowana. Z końcem ubiegłego tygodnia zrobiło się naprawdę groźnie. Brak rozwiązania oznaczał zamknięcie szpitala. Wreszcie, we wtorek udało się znaleźć wyjście. Część pieniędzy znalazł szpital na innych oddziałach, część, 700 tys zł. dorzucił NFZ.
Te pieniądze mają wystarczyć, aby Klinika Hematologii funkcjonowała do końca roku. Potem rozpocznie się kolejny rok i kolejna pula. Na ile starczy? - Co roku jest ta sama sytuacja. My składamy wniosek o pieniądze na leczenie. Prosimy o jakąś kwotę, ale urzędnicy zakładają, że tyle nam nie potrzeba. Przeważnie dają nam 60 % żądanych pieniędzy. Na koniec roku chwalą się, że mają oszczędności – mówił nam w ostatni czwartek prof. dr hab. Kazimierz Kuliczkowski, szef Kliniki Hematologii.